niedziela, 13 grudnia 2015

Spastyczność...

Przez ostatnie 18 lat eksplorowałam zależność jedzenia, technik relaksacyjnych, oddechowych czy m.in ziół na spastycznosc i swobodę ruchu.
Zainspirowana wczorajszym kongresem neurologicznym w Poznaniu postanowiłam w krótkim artykule podzielić się obserwacjami i własnymi doświadczeniami. Więcej ukaże się w mojej książce. Jednak chce teraz kiedy wiatr za oknem wieje podzielić się czymś od siebie.
Wyobraź sobie jak napinasz ciało i próbujesz w tym napięciu chodzić? Bez chwili relaksu? Co czujesz?
Możesz takie ćwiczenie zrobić fizycznie by poczuć to całym sobą.
Jednak wyobraź sobie, że są osoby, które nie mają wpływu na to napięcie, a jego siła wzmaga się niezależnie od woli.O spastyczności możesz poczytać publikacje medyczne i definicje . Są one bardzo przydatne dla personelu medycznego, dla procesu leczenia lub żeby po prostu okiełznać  nieznane.Nie ma w tych definicja człowieka i jego realnych zmagań. W definicjach i teoriach zapominamy, że każdy jest inny i dla każdego prognoza jest inna.Mimo, że diagnoza może być identyczna.
Przez pierwsze lata życia spastyczność była widoczna i rozpoznana, lecz z upływem lat coraz bardziej utrudniała ruch i samodzielne funkcjonowanie.Poprzez ciągle napięcie (w dzień i w nocy) pojawiała się drażliwość i nadwrażliwość na każdy, nagły dźwięk. Mogło wyglądać to śmiesznie, lecz dla mnie nie było to zabawne, bo nie mogłam nad tym zapanować.
Uświadomiłam sobie po latach, że poprzez to wzmożone napięcie miałam dostęp automatyczny do pewnego wachlarza uczuć czy emocji: rozdrażnienie, smutek, poczucie bycia z innymi (ale obok) bezsilność, wybuchowość. Nie chodzi mi tu o budowanie portretu psychologicznego tamtej mnie, lecz "narysowanie" mapy zależności.Nic przecież nie jest czarno-białe i w tym samym czasie byłam dzieckiem bardzo pogodnym, otwartym i uśmiechnięta . Byłam ciekawa ludzi i świata. Jednak pewna pobudliwość mojego układu nerwowego i wzmożone przewodnictwo nerwowe niektórych nerwów determinowało samopoczucie.Moje emocje wpływały na postrzeganie świata i wiele gestów od świata było dowodem na to, że dobrze czuję. Takie prawo dziecka.Jednak nie mogłam wyłączyć przycisku "off", by przewodnictwo nerwowe było w normie . Zadawałam sobie już jako dziecko masę pytań w głowie i szukałam rozwiązań. Chciałam choć na chwilę się zrelaksować. Bardzo często, gdy próbowałam zasnąć moje nogi podskakiwały jak na trampolinie. Przyjmowałam leki rozluźniające i kąpiele. To była pomoc na chwile. Wybudowałam solidny, wewnętrzny świat.
Kiedy dorastałam zorientowałam się, że wszystko co fizycznie wypracowałam z pomocą rehabilitacji zniknęło. Nastąpił regres, gdyż organizm miał tyle do zrobienia w tym czasie, że wróciłam do punktu zero.W tym samym czasie zorientowałam się, że moje długoletnie problemy z przewodem pokarmowym zniknęły kiedy w czasie postu postanowiłam zrezygnować z mięsa. Duża ilość warzyw i owoców oraz wody sprawiała, że mój układ pokarmowy i nerwowy pracował lepiej. Zaobserwowałam również, że spożywanie cukru i przetworzonych pokarmów wzmaga moją nerwowość i napięcie w nogach. Zaczęłam więc minimalizować spożycie.
Uzupełnianie białka i węglowodanów stało się moją codziennością oraz dobra jakość jedzenia.Nienasycone kwasy tłuszczowe tak ważne dla mózgu, osłonek mielinowych i całego układu nerwowego dostarczam każdego dnia.
Po prostu zbilansowana dieta z dużą ilością soków z zielonych warzyw i owoców, by odżywić i dać tlenu komórkom. Pamiętam o ważnej Lkarnitynie, która jest istotna dla mięśni. Jedzenie stało się częścią rehabilitacji, a nie koniecznością, by przeżyć.
Przez lata techniki oddechowe, terapia cranosacral, trening autogenny był częścią mojego dnia. Od lat umiem się rozluźnić bardziej i zarządzać emocjami. Terapia craniosacral spowodowała,że kiedy podnosiłam rękę nie musiała mi się podnosić czy napinac też noga.Pojawiły się,więc wyizolowane ruchy.
Mój apel szczególnie do rodziców i terapeutów oraz lekarzy. Pamiętajmy, że jedzenie leczy, a różne techniki wspomagają rehabilitację. Na początku jest człowiek. RODZIMY SIĘ CZŁOWIEKIEM.Dopiero później jest brak równowagi w systemie(choroba).Każdy ma mocne i słabe strony.Oprócz pracowania nad tym co wymaga wzmocnienia i poprawy skupiajmy się też i wzmacniajmy poczucie wartości i mocne strony czy talenty podopiecznych.
Spastyczność jest uparta* i im więcej ćwiczymy tym więcej jej jest.Aż doszłam do ściany,że już więcej sama nie zdziałam,bo mój organizm sam się zapętla.Potrzebowałam ćwiczeń,lecz pomimo usprawniania wzmagała się spastyczność.
Dziś jestem po operacji SDR i pomimo, że spastycznosc została zminimalizowana to jedzenie, woda i oddech jest tym co wspiera moją rehabilitację oraz właściwa suplementacja.

Zdjęcie zrobione w trakcie kongresu neurologicznego w Poznaniu 

środa, 23 września 2015

W drodze

Osiągam coraz to nowe zakresy i wiele pozycji jest możliwych dla mnie pierwszy raz w życiu. Jest ze mnie potrójna szczęściara(albo wiecej☺):
1.Wiele ruchow dzieje się pierwszy raz w moim zyciu(w tym wieku to jak wyczekany cud),
2.Trafiłam na fantastycznego lekarza-dziękuję doktorze👌👍☺
3.Mam cudownych ludzi wokół ,dzięki którym jest to łatwiejsze i mozliwe💛💛💛💛(miały być serduszka a nie znaki zapytania☺☺☺☺☺)
4.Fantastyczny zespół terapeutów i adekwatny sprzęt wspiera moja drogę (Dziękuję zalogo Fizjofit w Gliwicach☺)
5.Dodatkowy profit-rzeźba brzucha:-)
6.Entuzjazm i wiele wiecej



Kasiu dzięki za foty:-)

poniedziałek, 21 września 2015

Być Sportowcem

Rozpoczynam ósmy tydzień po operacji.Magiczna ósemka. Uwielbiam ósemki, bo to dla mnie znak nieskończoności, boskości i połączenia wszystkiego oraz wielkich możliwości. Oczywiście wierzę że mój ósmy tydzień rehabilitacji nie będzie trwał wieczność, a tyle ile trzeba hahaha.
Co ja teraz czuję? ??
Wdzięczność do życia i każdej osoby, która we mnie uwierzyła.Do siebie, że nie uleglam"wygodzie"przeszłego stanu.Jak cudownie mieć luźne nogi. Dużo nauki przede mną, lecz ani przez moment nie ma we mnie narzekania i marudzenia.Duże skupienie i ekscytacja oraz moc.
Uczę się prawidłowo przenosić ciężar ciała. Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Duży wysiłek i nowość zupełna to wyizolowane ruchy miednicy.Wcześniej raczej sobie je wyobrażałam, a teraz je powoli robie.Trener, z którym trenowalam przed operacją uczył mnie tego, lecz było to prawie nie do zrobienia, gdyż używałam innych partii mięśni. Radku udało sie☺możesz być dumny.
Dziś czuje się jak niemowlę, które doświadcza siebie i świata od początku. W wieku 36 lat to kosmos.Kiedy jestem podpinana do maszyn  typu Geo System czy Lokomat to czuje się naturalnie w wyprostowanej pozycji, a jednocześnie mój system nerwowy jest"zdziwiony".



Indywidualna rehabilitacja plus praca na tych maszynach to prawie sportowy wyczyn.Coraz bardziej dociskam pięty i potrafię przejść prawie 1,5 km ze wspomaganiem maszyn we właściwej pozycji.To wyczyn.
Jeżeli wydaje się, że to jest tylko przyjemne to tylko złudzenie. Prży rozciąganiu przykurczy i starych schematów ciała ból jest duży. Jednak ma sens, bo rozpuszcza się i zmienia jakość mojego ruchu.
A jednak można być sportowcem w swoim własnym życiu.KOlejne marzenie spełnione. Trzeba tylko chciec💛.

niedziela, 23 sierpnia 2015

Trzy tygodnie...

Minęły 3 tygodnie od mojej operacji i dwa tygodnie mojego pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym.To dużo i mało, lecz pewne jest jedno:to czas ogromnej wewnętrznej ciszy i skupienia na każdym kroku i ruchu.Kazdego dnia budzę się o świcie i wiem co po kolei mam do zrobienia i jakie ćwiczenia mnie czekają. Wysiłek, aby wykonać najmniejszy prawidłowy ruch.Prawidlowy jest ważny, a nie byle jaki.Jezeli coś robimy byle jak to taki  mamy efekt.
Moje ciało, które 36 lat zaprogramowane było na ograniczenia ruchu lub jego brak. Robiło co mogło i niektóre jego elementy uległy deformacji nagle zostało rzucone na głęboką wodę. Mimo że przed operacją opowiadałam cialu (trochę jak dziecku) co będzie się działo po operacji to i tak przeżyło szok.Duzo impulsów, które przez nie przepływalo wcześniej, teraz nie istniało. 75% moich nerwów czuciowych nóg zostało nieodwracalnie przeciętnych. Wysiłek zrobienia coś po staremu był pewna forma paniki ciała.Jakby ono bało się ze przestanie istnieć, bo nie zna tego wszystkiego. Podniesienie nogi było ciężkie jak zaoranie pola.Na początku musiałam mieć punkty odniesienia, aby mózg nauczył się na nowo ruchu i zapamiętał. Czułam dokładnie wszystko co działo się w moim ciele, mózgu i to było prawdziwie niesamowite.Pierwszy raz w życiu przechodziłam tak świadomie czas przedoperacyjny i pooperacyjny. Bycie świadkiem i uczestnikiem zarazem to cud.Jednoczesnie ma się wpływ na progres i żadnego na to, że ciało potrzebuje czasu, by poznać siebie na nowo.Troszke walki w nim było i strachu, lecz to wszystko mija.
Pierwsze wstanie z łóżka po trzech dniach było wielkim wysiłkiem i brakiem fizycznej sil, a zarazem radością.
Dziś wstaje coraz łatwiej i spokojnie o balkoniku idę do toalety.Od dwoch dni mogę ubrania  buty- wielka radość i sukces.Jednak każdego dnia potrzebuje wielkiego skupienia i nie tracenia energii na zbednosci. W tym miejscu jest ich wiele. Warunki bytowe, rehabilitacyjne i brak opieki to codzienność, lecz póki co potrzebuje jeszcze łóżka ortopedycznego.Skupiam się, pracuje z wizualizacja i ruchem.Kazdego dnia ciesze z małych i większych postępów.
Myślę o Was ciepło i czuje Wasze wsparcie.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Dzieje się. ..

Bardzo dawno nie pisalam, gdyż potrzebowałam obudzić się w pełni:w nowej rzeczywistości, w nowym odczuwania ciała. Na to wszystko potrzebny czas i Spokój. Powoli zbieram myśli i siły.
Od operacji minęło prawie dwa tygodnie, a ja powoli o balkoniku mogę dojść do łazienki. Dziś na torze chodu Przeszłam 20 m.Hurra.


Sama operacja najlepszy wybór z możliwych. Wspanialy troskliwy doktor o ogromnej precyzji i wrażliwości. Mam wdzięczność w sercu.Sama operacja trwała 10 godzin.Kolejne 24 godziny to leżenie na brzuchu bez możliwości ruchu.

Dochodziłam do siebie powoli i każdego dnia coraz lepiej.Już trzeciego dnia pierwsza rehabilitacja.Siadanie i pierwsze wstawanie.
 Czuje inaczej moje nogi i uczę się siebie odnowa.Kazdego Dnia w wysiłku, pocie, bólu. ..lecz każdy progres jest wart tego.
Czekają mnie miesiące ćwiczeń lecz jestem gotowa.
Dziękuję Darczyńcom i fundacji "SiePomaga" za wiarę, upór i wsparcie.

piątek, 17 lipca 2015

Rano

Wstać o 5.19 to dla niektórych niemożliwe, innym kojarzy się ze zmęczeniem.
Dla mnie dziś to ogromne szczęście. Wstałam o tej właśnie godzinie wyspana i uśmiechnięta. Piąty dzień mojego programu oczyszczające odbudowujacego. Coraz więcej energii i mocy.
Zostało przecież 14 dni...do mojego dnia zmiany i przełomu. Ciało musi być odżywione i pełne energii, by po 8 godzinnej operacji szybko się regenerować .
Dziś pyszne śniadanie:
Wszystko raw
Mam coraz więcej energii i gotowości. Najbardziej uwielbiam patrzeć na sprawność i ruchy tej niesamowitej kobiety.Każda komórka mojego ciała jakby to zna...
Tak więc po śniadaniu oglądałam:
https://m.youtube.com/watch?v=tF1QNJ6YGu8

Kobieta Puma:-)
Dobrego dnia wszystkim...

środa, 15 lipca 2015

Przygotowania:-)

Do operacji zostało 15 dni. To troszkę ponad dwa tygodnie.Czy mój każdy dzień kręci się wokół tego wydarzenia??
I tak i nie.Z jednej strony ostatnie dni pracy i radosne spotkania z ludźmi.Z drugiej strony pakowanie,sprzątanie,skupienie.Ustalam co mi jest potrzebne,a co nie.Konkretne działania i porządkowanie pozwala mi domknąć pewien etap życia,a z drugiej strony mój normalny rytm.Stare miesza się z teraźniejszością i przygotowuję się na nowe.
Jestem podekscytowana tym co przede mną i zarazem mocno skupiona.
Cieszę się,że w tym czasie będę mogła też skończyć moją książkę.
Cieszy mnie,że mam dobry kontakt z lekarzem i że pewne kwestie wprost ustalamy.Jednak troska lekarza jest bardzo dla mnie wspierająca.
Nasza rozmowa ostatnia:
Doktor: Jest Pani gotowa?
Ja:Tak.A Pan Doktorze?
Doktor: Tak.Wierzę,że wszystko będzie dobrze.

Uwierzcie mi było czuć powagę,skupienie i uśmiech zarazem- po obu stronach słuchawki.
Czy jestem gotowa?Tak.
Wiedziałam przez większość swojego dotychczasowego życia,że taki dzień nastąpi.Przyszedł właśnie ten moment.
Teraz rozmawiam z moim ciałem.Mówię co będziemy robić i proszę,by nadążało,bo wszystko jest dla Naszego wspólnego dobra .Jednocześnie przygotowuję ciało.
Od wczoraj rozpoczęłam program oczyszczająco-odżywiający przez 10 dni karmię moje ciało jeszcze bardziej uważnie.W moim codziennym żywieniu nie ma słodyczy i różnych przetworzonych produktów.Moja mama zawsze się śmieje,że to wygląda jak bym ciągle była na diecie.
Tak naprawdę to postawa życiowa i wspieranie swojego życia tym co mi służy.
Oczywiście miewam i miewałam potknięcia.Nawet w ubiegłe wakacje pozwalałam sobie na pyszne naleśniki Pani Marysi w ukochanych Łazach. Moje ciało odczuło to po jakimś czasie, także to pokazało.Oprócz pewnych symptomów w samopoczuciu pokazało to też.
Jednak nie żałuję i nie osądzam tego czasu.Jednak od tamtego czasu zgubiłam ponad 40 cm,a schudłam tylko 1,5 kg.A właściwie straciłam toksyny i nadmiar wody toksycznej.
Oto porównanie: 7 miesięcy temu i teraz.

Teraz chcę być super przygotowana,by ciało miało z czego czerpać i regenerować się.To mój priorytet.Gotowość na każdym poziomie.


Wasze wsparcie i pomoc jest częścią mojej gotowości.Dziękuję.

wtorek, 7 lipca 2015

Niepublikowane...

Dodaję jedno nieopublikowane zdjęcie oraz inne z wierszami(fot.Iza Urbaniak).
O kobiecości, wyzwoleniu, prawdzie... dla moich kochanych nóg.
https://m.youtube.com/watch?v=6FPlSpm5fa0

Akcja zbiorkowa trwa do 30.07.2015:
https://www.siepomaga.pl/syrena

Dziękuję:-))

PROJEKT CZERWONE SZPILKI 4.07.2015

"Ważne są tylko te dni,których jeszcze nie znamy:-)..."
Fotorelacja z projektu "Czerwone Szpilki" 4.07.2015 (fot.Kasia Herman-Janiec i Ari Dykier).Na scenie Honorata Witańska, Sonia Bohosiewicz i zespół Plateau.
Wspaniali goście i przyjaciele dla moich nóg:-)




Do posłuchania:
https://www.youtube.com/watch?v=TUjAWNdOMkQ
https://www.youtube.com/watch?v=yYd0mXL0Fx4

niedziela, 5 lipca 2015

Czerwone Szpilki-wydarzenie

I nastał dzień, gdy po intensywnych przygotowaniach projekt "Czerwone Szpilki " miał swój finał w Centrum Sztuki Nowy Fort na warszawskim Żoliborzu.
Wystawa zdjęć autorstwa Izy Urbaniak połączona została z licytacja obrazów.Obrazy namalowane i stworzone przez zaprzyjaźnione kobiety:Wiolę Karaś i Ele Ornowicz. Piękne "malowidła" stworzone z myślą o mnie i o czasie przemiany, dane z serca dla świata. Jak się okazało rozeszły się jak "świeże bułeczki", a przede wszystkim trafiły w dobre ręce.
Zapachami, które wypełniały wnętrza(oprócz życzliwości, serdeczności i przyjaźni) były naturalne świece Biosensual.Przepiekne i naturalne produkty zdobiące pomieszczenia oraz nasze ciała. Świecami tymi można smarować ciało, gdyż mają naturalny wosk i olejki.Kocham je wręcz. Natomiast ich autorka- Monika Słowińska jest delikatna, pełna wewnętrznego światła.
Zdjęcia, obrazy oraz świece stworzyły niezwykła atmosferę intymności w szczytnym celu.Celem tym jest moja operacja oraz rehabilitacja, której końcowym efektem ma być moje swobodne chodzenie.Lubie siebie i swoje ciało i dlatego podjęłam decyzję o operacji. Dziwne? Ktoś by mógł zapytac:skoro Lubie siebie i życie swoje to po co ta operacja?
Decyzja podjęta z wyboru i wiary w lepsze, swobodniejsze funkcjonowanie, a decyzja podjęta z koniecznosci czyni różnice. Dążenie do lepszego życia jest decyzja, którą podejmujemy w momencie urodzenia(tak myślę).Z szacunku do samego życia oraz własnej unikalności w tej szkole zwanej życiem Wybieram być prymusem, czyli żyć najwyższym potencjałem.To dla mnie oznacza przekroczenie własnej cielesności i doświadczenie obu stron.Tej która nie mogła chodzić i tej co może czuć swobodę podczas chodzenia. Robię to dla siebie i dla świata, by inspirować innych do zmian i do poszukiwania własnej odwagi.To jest moja misja.
Pokazanie swoich tak kobiecych i zmysłowych zdjęć, że wszystkimi bliznami jest dla mnie ważne, bo chcę by natura nasza wygrywała. Tak wyglądam i zgadzam się na swoje ciało. Chcę by szczególnie w Polsce ludzie wyszli poza swoje kompleksy, bo tyle mogą stracić zasłaniając się tym parawanem iluzji. Może ktoś powie że to szokujące lub nie przystoi np.z powodu mojej pracy.Jednak będę to robić, bo lubię odsłaniac prawdę oraz stawiać wyzwania sobie i innym.Poprostu kocham życie i ludzi.Oko Izy pozwoliło mi pokazać blizny i piekno w tej samej chwili.Jestem naprawdę wdzięczna.
Punktem kulminacyjnym był recital Soni Bohosiewicz i zespołu Plateau. To ogromny przywilej i radość, że dla moich nóg oraz wzywając moja zmianę zagrali tak wspaniali artyści. Wszystko we mnie śpiewało. Dostałam muzykę w prezencie dla duszy mojej.Dziekuje.Juz wiem co będzie grało na mojej mp3 w te słoneczne i pochmurne dni...Zespół Plateau 💛(tu serce było graficznie, a nie znaki zapytania) i śpiew Soni.Kobieca, magnetyczna siła muzyki i połączenia męskiego  i żeńskiego głosu. To jak początek życia, początek wszystkiego...Prawdziwa sztuka.
Wszyscy licznie przybyli goście świętowali ze mną wspierając moje zdrowie.Dziekuje za Wasza siłę, oddanie, wiarę i wsparcie duchowe oraz finansowe.To był dzień przełomowy i ważny. Zostanie we mnie na bardzo długo.
Na początku czułam drżenie i to nie ze stresu, a ze wzruszenia, że to wszystko się dzieje i mam tyle życzliwych i pięknych osób w jednej chwili i w jednym miejscu.Tym jest właśnie człowieczeństwo. Wiele osób nie mogło dojechać, lecz czułam wsparcie i dostałam realną pomoc.Pamietam o każdej osobie i błogosławię w moim sercu.
Dzięki Wam udało się zebrać w ten wieczór 3500 zł. Jestescie wspaniali i macie ogromna moc sprawcza.
Następna wystawa i prawdziwie huczne impreza będzie po mojej przemianie.Tak jak powiedziałam będą urodziny w formacie XL i już teraz zapraszam.
Fotorelacja z tego wydarzenia w następnym poście.
Kochani jeśli zrobiliście zdjęcia ,tez zdjęcia ze mną to proszę o przesłanie na maila.Bede Was miała ze sobą.



piątek, 26 czerwca 2015

"Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy..."

"...Ważne są tylko te dni, te na które czekamy".
A ja czekam na 4 lipiec i spotkanie z Wami.

https://www.facebook.com/events/1642656912636347/

Projekt "Czerwone Szpilki"  juz 4 lipca w Centrum Sztuki Nowy Fort.
Jewelina będziecie mieć trudności z otworzeniem linku z wydarzeniem to podaje szczegóły:
Zapraszamy na wystawę zdjęć o kobiecości, akceptacji samej siebie i człowieczego piękna. Autorką fotogarfii jest Iza Urbaniak, a bohaterką wieczoru- Kasia Hajduga.

Zdjęcia powstały z myślą o tym, by uznać drogę i cały proces zmiany, uznać piękno ciała i kobiecość w drodze do sprawności. Zdjęcia te zamykają coś i otwierają zarazem. Razem z muzyką tworzą całość.

Wystawa zdjęć i kilku wierszy bohaterki wieczoru, Kasi Hajdugi, to jedna część wieczoru. Drugą częścią będzie występ Soni Bohosiewicz ze swoim recitalem - piosenkami Marka Grechuty.

Wieczór ten będzie dedykowany drodze do sprawności. Będzie to też forma wsparcia i zbiórki funduszy na operację oraz rehabilitację Kasi.
Operacja odbędzie się 31.07.2015 w Katowicach.Daje Ona możliwość swobodniejszego chodzenia i elastyczności chodu, a docelowo dążenia do pełnego samodzielnego chodzenia.

W trakcie wernisażu odbędzie się licytacja obrazów namalowanych przez Wiolę Karaś.
Cała kwota, którą zbierzemy, przeznaczona będzie na to aby Kasia niebawem mogła skakać i swobodnie chodzić.

Sonia o projekcie:"Pomaganie podnosi nas na wyższy poziom,wiec robię to trochę z egoizmu :) .Pomagamy, bo sami nie wiemy kiedy będzie Nam potrzebna pomoc . Znów egoizm. ;) Kasia to wspaniała osoba i tyle."

Kasia o projekcie:"Nigdy się nie poddawać to moje motto.Kiedy pojawiają się możliwości by lepiej, mądrzej czy sprawniej żyć to ja tam zmierzam.Od małego szukałam rozwiązań i za wszystko dziś jestem wdzięczna. Nawet za moje nie chodzenie i za moje kule.Za wszystko co było.Nic nie jest w życiu gwarantowane wiec mój obecny stan tez nie.☺Włożyć buty na obcasie jak kobieta czy mieć wolne ręce podczas chodzenia to musi być Coś. Umożliwiacie mi to poprzez wsparcie, wiarę w zmianę i finansową pomoc . Dziękuję i do zobaczenia."

Organizatorem jest Centrum Sztuki Fort Sokolnickiego
Ul.Czarnieckiego 51
Warszawa
Start :4.07.2015
Godzina 18.00

Koszt/cegielka:30 zł osoba

Proszę o mailowe zapisy z potwierdzeniem przybycia, bo ilość miejsc jest ograniczona.
Kontakt: kasiahajduga@gmail.com

Aktualności

OSTATNIE DZIAŁANIA
Kasiu kochana Kasia Hajduga, nie będzie mnie wtedy w Wawie, bardzo żałuję, ale wspieram całym sercem i chętnie dorzucę cegiełkę. Podacie nr konta dla takich osób jak ja, które nie mogą byc, a chcą wesprzec nie tylko dobrą myślą? Emotikon smile Przytulam mocno!
I życzę chodzenia, tanczenia lekko i swobodnie w całkowitym zdrowiu 
Projekt CZERWONE SZPILKI Emotikon smile
STARSZE
Ka Herman-Ja utworzyła wydarzenie.
6 godz. · 
Waze tylko.Potwierdzajcie przybycie mailem.